Wywiady

Rozmowa z Justyną Szladerbą

Kiedy zrodziła się u Ciebie pasja do sportu ?

Gdy słyszę to pytanie to od razu wywołuje uśmiech na mojej twarzy, ponieważ już jako małe dziecko byłam chodzącym wulkanem energii. Na przykład były często takie sytuacje, że kilka osób pilnowało mnie na podwórku, a ja i tak dałam nogę.. Podsumowując, wszędzie było mnie pełno. Jeśli chodzi o ruch i aktywność to rzeczywiście miałam ogromny zapał do tego odkąd tylko pamiętam. Ale tak naprawdę takim wzorem i osobą która od zawsze nam to wpajała, był mój św. pamięci tata. Od dziecka widziałam i podziwiałam u niego to jak był bardzo wysportowany, dlatego był dla mnie w jakiś sposób autorytetem . Pamiętam jak poszłam do zerówki, i pewnego dnia odbywały się zawody sportowe, był to bieg przedszkolaków połączony z klasami 1-3, gdy tylko o nich usłyszałam, wiedziałam, że muszę w nich wystartować. Każdy sądził, że przedszkolaki nie mają w takim przedziale wiekowym szans, ku zaskoczeniu wszystkich – ja je wygrałam. Wtedy też chyba zdałam sobie sprawę, że jestem w tym całkiem dobra. Następnie w podstawówce i gimnazjum cały czas jeździłam na różnego rodzaju zawody, ale niestety gdy nadszedł czas liceum przeżywałam okres tzw. buntu… i na tym etapie całkowicie zlekceważyłam sport, a także zajęcia wf-u, i do dziś bardzo tego żałuję.

Jesteś trenerką w panaceum , jak wyglądają zajęcia które prowadzisz ?

Parę lat temu, jeszcze zanim osobiście pojawiłam się nawet jako klient na jakichkolwiek zajęciach fitness zawsze sobie wyobrażałam, że to wygląda tak.. Wchodzi trener na sale, mówi dzień dobry, staje przy lustrze plecami do klientów i zaczyna prowadzić trening. Szczerze mówiąc, do tej pory jak rozmawiam z różnymi osobami , które mają styczność w innych miejscach z zajęciami grupowymi uważają, że tak to właśnie wygląda. Dlatego też, gdy moje życie tak mną pokierowało i wkroczyłam na drogę fitnessu, wbijałam sobie do głowy, że chcę aby moje zajęcia były zdecydowanie inne. Dla mnie szalenie ważne jest to, aby w momencie kiedy zamykam drzwi od sali dziewczyny poczuły, że wszystkie obowiązki, zmartwienia, i złe emocje zostawiły po drugiej stronie. Ja naprawdę to czuję za każdym razem, kiedy wchodzę do nich na salę. Staram się, aby na każdych zajęciach panowała luźna, swobodna atmosfera, a przede wszystkim żeby nowe osoby nie czuły żadnego skrempowania. Nie będę ukrywać, że treningi ze mną są bardzo intensywne, i pomagają spalić bardzo dużo kalorii, ale dzięki nim wiele dziewczyn przechodzi niesamowite metamorfozy.
Wierzę też w to, że uśmiech jest szalenie ważny, więc on nie schodzi mi z ust podczas całych zajęć. Zresztą jak mogłoby być inaczej, skoro robię to co naprawdę kocham.

Co daje ci praca w Panaceum Fitness Club ?

Nie oszukujmy się Panaceum jest dużym Fitness Clubem jak na takie miasto . Dlatego tym bardziej niesamowite jest to, że w momencie kiedy wchodzi się do niego – nie chce się z niego wychodzić… Składa się na to wiele czynników. Szalenie ważne jest to, iż trenerzy którzy obecnie tu pracują nie rywalizują między sobą w żaden sposób. Wiem też, że cokolwiek by się nie działo, każdy jest w stanie podać sobie pomocną dłoń. Z tego co się orientuję, w innych klubach jest zauważalna duża rywalizacja i relacje między trenerami nie są aż tak dobre. A tutaj obecnie jest fantastyczna atmosfera, w momencie kiedy się spotykamy rozmawiamy i śmiejemy ale także w momentach naprawdę ciężkich.
A co daje mi ta praca ? Przede wszystkim możliwość ciągłego rozwoju, satysfakcji, oraz szanse poznawania niesamowitych ludzi. W życiu prywatnym większość z nas zajmuje się czymś całkiem innym. Ja pracuję w przedszkolu jako nauczyciel , jest to praca bardzo intensywna i jak tylko przychodzę do klubu robię tzw. reset głowy. Gdy wchodzę i widzę uśmiechnięte dziewczyny na recepcji oraz klientki oczekujące na zajęcia, dostaje przeogromnego kopa, i wiem że jestem w odpowiednim miejscu.

Ile razy w tygodniu trenujesz ?

Może wydać się to śmieszne, ale to zależy od pory roku. Gdy jest cieplej zdecydowanie częściej zaczynam biegać i lubię dodatkowo sobie ćwiczyć na zewnątrz, ale w okresie zimowym to ok.4 razy w tygodniu. Najlepsze jest to, że od niedawna się to zmieniło. Jeszcze rok temu nie byłam w stanie zrobić sobie sama treningu, ale teraz nauczyłam się w końcu znajdować czas sama dla siebie. Jestem tym tak podekscytowana, że na przykład w takie dni ubieram się szybko i przyjeżdżam od razu do Panaceum, robiąc sobie sama trening , tylko dla SIEBIE. Dla kogoś może się to wydać śmieszne, ale dla mnie to jest coś niesamowitego.. bo przez tyle lat absolutnie nie miałam na to czasu. Nie ukrywam, dawniej ćwiczyłam po 6 nawet 7 razy w tygodniu, a teraz rzeczywiście w końcu doszłam do takiego momentu w życiu, że ustabilizowałam sobie wszystko i ćwiczę maksymalnie 4 razy w tygodniu.

Jesteś zawodniczką KBKS, pamiętasz swój pierwszy start w tym Klubie jako zawodniczka?

Przygoda z KBKS i przede wszystkim z Sebastianem Pierzchalskim… Moje dołączenie do klubu wyszło bardzo naturalnie, ja i tak czułam się już ich członkiem od jakiegoś czasu. A zaczęło się to chyba od tego, że pewnego dnia Sebastian napisał do mnie i zapytał, czy mogłabym poprowadzić rozgrzewkę przed biegiem i czy dałabym radę?. Na początku szczerze mówiąc byłam tym wręcz przerażona. Ale gdy przyszło co do czego, zdecydowanie poczułam że sprawia mi to dużą frajdę 🙂 To właśnie dzięki niemu zaczęłam biegać. Startowałam w różnych zawodach, które ku swojemu zaskoczeniu wygrywałam. Byłam w ogromnym szoku, że ja która nigdy nie miałam większego doświadczenia- wygrywałam z osobami, które zajmują się bieganiem zawodowo od kilku lat. No i tak to się wszystko zaczęło..

Jak to jest być w takim dużym klubie jakim jest KBKS?

KBKS liczy sobie ponad 100 członków . Przede wszystkim ja wiem, że Sebastian wkłada w to bardzo dużo pracy oraz serca, dlatego też tu jestem. Wiem również, że niektórym niedowiarkom wydaje się niemożliwe aby mieć ponad 100 podopiecznych i w ogóle ich ogarnąć, ale on to potrafi. Ja cały czas powtarzam i podkreślam że ludzie, którzy kochają sport są “inni”, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Rzeczywiście panuje tutaj świetna atmosfera, za każdym razem gdy się spotykamy nie tylko przed jakimiś zawodami (wtedy widzimy się najczęściej), ale też prywatnie, gdy Sebastian organizuję np. imprezy integracyjne, to my nie możemy się ze sobą nagadać . Ja zawsze będę powtarzać że dla mnie KBKS to rodzina, i zdecydowanie czuję się jej częścią.

KBKS to biegacze, rowerzyści, Ty lubisz biegać dlaczego akurat bieganie ?

Jeszcze nie tak dawno nie wyobrażałam sobie, że wstaję rano przebieram się i biegnę. Nie było takiej możliwości, bo przede wszystkim nigdy nie miałam na to czasu. Jednak, zmieniło się u mnie bardzo dużo w przeciągu tego roku. Złożyło się to też z momentem kiedy przeprowadziłam się do domu w lesie. Mam tam tak niesamowite tereny wokół siebie, lasy, że kiedy tylko wróciłam do formy od wypadku z nogą, ubieram ciuchy sportowe i po prostu biegnę przed siebie. A co najważniejsze kocham biegać sama. To jest taki czas tylko i wyłącznie dla mnie, na przemyślenia, na wyrzucenie jakichś złych emocji czy stresów. To mi niesamowicie pomaga i bardzo mnie uspokajaja .Uwielbiam biegać i naprawdę sprawia mi to niesamowitą przyjemność.

Czyli bieganie to twoja pasja, a masz jeszcze jakieś inne zainteresowania ?

Teraz zapewne Cię bardzo zaskoczę tym co powiem… Od jakiegoś czasu medytuję oraz ćwiczę jogę, która całkowicie mnie wycisza, uspokaja, oraz rozciąga moje ciało. Po tak wyczerpujących treningach jest ona jak najbardziej wskazana. Kocham także czytać książki , ostatnio mam totalnego fioła na punkcie książek psychologicznych. Jestem w szoku w jakim tempie je pochłaniam. Naprawdę niesamowicie pomagają mi w życiu, więc może się starzeje? (śmiech) Nie wiem, ale rzeczywiście książki to teraz jest moje zdecydowane hobby w wolnym czasie.

Wyobrażasz sobie tydzień albo dzień bez treningu ?

Rok temu nie było czegoś takiego, że odpuszczam sobie trening. Przykładowo miałam dwa tygodnie wolnego i nie potrafiłam bezczynnie siedzieć więc co robiłam ? Trenowałam prawie codziennie. Jednak teraz od jakiegoś czasu potrafię znaleźć trzy, a nawet cztery dni gdzie rzeczywiście nie trenuję.
Udzielałaś się w wielu imprezach charytatywnych, czym dla ciebie jest pomaganie?
Pomaganie jest dla mnie szalenie ważne. Brałam udział w wielu imprezach charytatywnych ale pomimo tego, że było mnie widać i słychać to uwierz mi, była to może 1/4 tego co tak naprawdę robiłam. Ja od zawsze byłam wychowywana w ten sposób, że trzeba pomagać innym i to normalne. Bardzo mocno wierzę w to, że dobro wraca więc dlatego pomaganie jest dla mnie tak ważne, i robię to jeżeli jest tylko ku temu okazja. Jednak od pewnego momentu biorąc udział w tego typu imprezach proszę, aby nie wspominano o mnie w żaden sposób, a dlaczego? Ponieważ spotkało mnie też wiele przykrości z tego powodu. Naprawdę były osoby które zarzucały mi, że ja być może na tym zarabiam i że mam z tego zapewne jakieś korzyści. Usłyszałam również, że być może robię to dla popularności, żeby wszędzie było mnie pełno. Jestem osobą, która wciąż mocno pracuje nad tym, aby nie przejmować się złośliwymi komentarzami ludzi, ale przede mną jeszcze chyba długa droga… Pomagam, ponieważ chcę to robić dla innych, a nie dla korzyści materialnych, finansowych czy też dla popularności.

Jak oceniasz tegoroczny 29 finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy ?

To było szaleństwo ! Wielkie wyzwanie, ale zarazem ogromne przeżycie. Przez to jaka była obecna sytuacja pandemiczna w kraju, Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy nie mogła odbyć się tak jak zawsze. Dlatego Sebastian wpadł na genialny pomysł i wymyślił sztafetę. To była sztafeta indoor, która odbyła się w Panaceum Fitness Club i trwała 12 godzin. Gdy usłyszałam od Sebastiana, że chciałby ze mną poprowadzić taką imprezę stwierdziłam dobra, ale to jest chyba nierealne.. Ale potem pomyślałam, no kto nienormalny może się tego podjąć jak nie my!(śmiech). Zawodnicy KBKS przez 12 godzin jeździli na rowerach oraz biegali na bieżni po to, aby dołożyć swoją cegiełkę do 29 finału WOŚP . Ja z Sebastianem przez 12 godzin prowadziliśmy tą imprezę i było to ogromne wyzwanie. W między czasie jeszcze biegaliśmy, jeździliśmy na rowerze, a ja do tego poprowadziłam trening online. Nie wspomnę już o naszym dopingowaniu wszystkich uczestników i tańców. Muszę przyznać, że pod koniec Sebastian stracił głos a ja byłam na skraju wyczerpania, ale mój głos jakimś cudem wytrzymał do końca. Jestem dumna z tego ile zebraliśmy podczas tej sztafety. Rodzina KBKS zebrała 3,5 tysiąca na rzecz Wielkiej Orkiestry. Brawo My !

Z naszej rozmowy wynikło ,że jesteś nauczycielką w przedszkolu , dajesz rade pogodzić dwa zawody ze sobą ?

Szczerze mówiąc nie mam z tym problemu, nauczyłam się to godzić. Pracuję w przedszkolu z dzieciaczkami i muszę przyznać, że dużo osób nie zdaje sobie sprawy z tego, jaka to jest ciężka praca. Niektórzy myślą, że w przedszkolu dzieci się bawią a nauczycielki siedzą za biurkiem. Tak absolutnie nie jest, pracy jest mnóstwo a oczy trzeba mieć dosłownie dookoła głowy. Czasami w domu mamy jedno dziecko i jest nam ciężko, a co dopiero mieć ich ponad 20? Ale uwielbiam tę pracę, i nie zamieniłabym jej na żadną inną. Zazwyczaj prosto z przedszkola lecę na trening do Panaceum i tam odradzam się na nowo. Jeżeli mam nawet jakiś gorszy dzień, zostawiam wszystkie swoje problemy za drzwiami, uśmiecham się i robię to co do mnie należy. Dopiero po zajęciach mogę odetchnąć i pomyśleć trochę o sobie. Można powiedzieć, że mam jeszcze trzecią najważniejszą rolę. Ponieważ w domu czeka na mnie rodzina, którą oczywiście też trzeba się zająć 🙂 Wydaje mi się, że do tej pory świetnie sobie radziłam z pogodzeniem tych wszystkich obowiązków, i mam nadzieję że tak też pozostanie.

Ostatnio na facebooku rzucił mi się w oczy twój post wygrałaś pewien plebiscyt , opowiedz cos o nim.

Już była taka podobna sytuacja parę lat temu. Ogłoszono konkurs w gazecie, o czym ja oczywiście jak zwykle nie miałem zielonego pojęcia. W pewnym momencie zobaczyłam w internecie wiadomości o moim zgłoszeniu i to jak się później okazało, nie przez 1 tylko 4 osoby, do plebiscytu na trenera roku. Szczerze mówiąc nie sprawdzałam jakie mam miejsce, potem okazało się, że w powiecie wygrałam, a w całym województwie miałam 8 miejsce, gdzie to był podobno ogromny wyczyn. W kolejnych latach również byłam zgłaszana do takich plebiscytów, lecz ja wtedy dzwoniłam do organizatorów, aby mnie wykreślili. Zdecydowanie wolałam, aby osoby które chciały wysyłać płatne smsy na głosowanie na mnie w plebiscycie, robiły to na przykład na jakieś cele charytatywne. Dwa lata z rzędu udało mi się rezygnować z tych plebiscytów, jednak w tym roku to było już totalne zaskoczenie. Zgłoszono mnie do Plebiscytu Trenera Dekady 2010- 2020, o czym nawet ta wiadomość do mnie w ogóle nie dotarła. Po upływie plebiscytu napisała do mnie znajoma z gratulacjami, czego za bardzo nie zrozumiałam,(śmiech) a następnie dzwoni do mnie pani, która chciałaby mój adres, ponieważ nie wie gdzie ma wysłać nagrodę. Byłam w totalnym szoku… Jak mam być szczera w momencie jak ją otrzymałam nie miałam bladego pojęcia co mam z nią dalej zrobić. Tak więc wstawiłam ją na portal społecznościowy, z opisem “dziękuje” i nic więcej.. Ale pewna bardzo mądra osoba uświadomiła mi, abym w końcu zaczęła być z siebie dumna i po prostu ją doceniła. Obiecuję, że na koniec naszych kolejnych zajęć z moimi klientkami w Panaceum otworzę Piccolo, i wzniesiemy toast za nasz wspólny sukces 😉

Rozmowę przeprowadziła Nikola Bus

Zobacz inne

Komentowanie wyłączone

More in:Wywiady

Wywiady

Wywiad z Julką Jaguścik

Julia Jaguścik, wychowanka trenera Daniela Wróblewskiego z LUKS Strzałków. Od kiedy zaczęłaś się interesować sportem ...
Wywiady

WYWIAD Z MATYNĄ WITKOWSKĄ

Zawodniczka w LKS „Omega” Kleszczów Dlaczego zaczęłaś interesować się lekkoatletyką ? Od małego uwielbiałam biegać ...